piątek, 20 lipca 2012

Fesch


26 listopada 2011 roku mieliśmy kolejną premierę.
Już jakoś w czerwcu, "na zakończenie zakończenie sezonu teatralnego" Marcin zdradził części z nas,  że przymierza się do sztuki o Jacquesie Feschu i że będzie to przedstawienie bardziej "normalne", niż wystawiany poprzednio "Zakład".
Fesch? Kto to jest? Wstyd przyznać, ale większość nie miała bladego pojęcia o tym człowieku. Natychmiast po spotkaniu zaczęliśmy szperać w Internecie. Tamtego wieczoru chyba jedną z najbardziej "zapalonych" osób była Zuzia Zakrzewska, która spędziła potem pół nocy szukając wszystkiego na temat tego Francuza-bandyty, kandydata na ołtarze. Przeczytała m. in., że żona Fescha, fryzjerka, miała przyjaciółkę pracującą z nią w zakładzie fryzjerskim i natychmiast zamarzyła, że chce zagrać właśnie tę postać, wcale nie główną rolę... Jakież było jej zdziwienie, kiedy jesienią Marcin, który nic o tym nie wiedział, po tradycyjnym już odczytaniu przy świecach scenariusza oznajmił kto kogo zagra: Zuzia miała być fryzjerką Edith-przyjaciółką Pierette;)
Przy podziale ról okazało się, że reżyser (twierdzi, że niecelowo!) w rolach kloszardów obsadził prawie wyłącznie nauczycielki...Były też role "niemówione", które później okazały się jednymi z tych, które widz najlepiej zapamiętał. Ciekawym pomysłem było umieszczenie "telewizji w teatrze" - widz mógł śledzić odcinki tasiemcowej latynoamerykańskiej telenoweli...
W roli Fescha nie wyobrażaliśmy sobie nikogo innego poza Jackiem Barwą. Tak też się stało. A Jacek po raz kolejny udowodnił, że chyba minął się z powołaniem...:)
Postać, w którą się wcielił, Jacques Fesch jest postacią prawdziwą. Urodził się w 1930 roku w Paryżu, gdzie spędził całe swoje krótkie, dwudziestosiedmioletnie życie. W wieku 21 lat wziął ślub cywilny ze swoją ciężarną dziewczyną. Prowadził hulaszczy tryb życia, po jakimś czasie zostawił swoją żonę i córkę. Mimo, że na niczym mu nie zbywało (jego ojciec był bankierem), pewnego dnia postanowił  zrobić napad na kantor, by zdobyć pieniądze na rejs po Pacyfiku. Na rejs w stronę Haiti, w stronę lepszego życia… W czasie ucieczki krótkowzroczny Jacques, który w popłochu zgubił okulary, zastrzelił policjanta. Za ten czyn w 1957 sąd skazał go na karę śmierci. Zginął na gilotynie. Ale zanim to się stało, w więzieniu przeżył głębokie nawrócenie... wtedy wziął też ślub kościelny z Pierette..
Po jego śmierci została wydana książka "Za pięć godzin zobaczę Jezusa", dziennik, który Fesch pisał przez ostatnie 2 miesiące przed egzekucją dla swojej sześcioletniej córeczki Weroniki.
'Sposób, w jaki Bóg dociera ze swoją łaską i miłością do każdego człowieka jest zawsze tajemnicą. Jedno jest pewne: dla Boga i Jego Miłości nie ma nic niemożliwego. Serce Fescha nie oparło się tym poszukiwaniom i nawoływaniu Jezusa." Dla Boga nikt nie jest przegrany, każdy ma szansę być tym "dobrym łotrem"...
  To przesłanie okazało się niezwykle brzemienne w skutki: na premierze było obecnych kilku, "wmieszanych w tłum", więźniów z trzebińskiego zakładu karnego wraz z pracującą tam panią psycholog. Podobno zaczęły się potem dziać dziwne rzeczy... 
Zostaliśmy też poproszeni o danie dwóch spektakli na terenie samego zakładu - odbyły się one  23 stycznia 2012r. Dla nas to też było niezwykłe przeżycie-wejść na teren zakładu zamkniętego i grać w dość prymitywnych warunkach, dla widowni, po której mogliśmy się wszystkiego spodziewać. A widownia ... zachowała się rewelacyjnie.
Był potem pomysł, żeby sztukę wystawić jeszcze w innych zakładach karnych, ale cała "logistyka" okazała się zbyt skomplikowana. Szkoda.

Publikowane zdjęcia są autorstwa pana Karola Mroziewskiego.







































































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz