środa, 27 listopada 2019

"7.15 do Karim"


        W niewielkim miasteczku Szatumi, położonym pomiędzy Arvos a Karim, czterdziestu mieszkańców żyje sobie w zgodzie, jedności i pokoju… Trudno tam trafić, bo jedyny autobus - do Karim – odjeżdża o 7.15 i wraca o 16. Ale w zasadzie niczego obywatelom Szatumi nie brakuje. Mają szkołę, sklep, małe jezioro, jest lekarka, nauczycielka, piekarzowa, szewc… Jest też „wioskowy głupek”, który swoim szczerym, prostolinijnym  podejściem do życia ubarwia życie mieszkańców.
Nie ma dla nich znaczenia, że modlą się w różnych świątyniach: w cerkwi, kościele i synagodze. Żyją „z wiatrem we włosach, z muzyką w duszy”, dbają też o kulturę – co roku wystawiają jakąś sztukę. Miejscowa nauczycielka pisze scenariusze i reżyseruje je. Szuka tematów, które łączą społeczność. Tym razem wzięła się za historię Mojżesza – „bo Mojżesz to i u księdza, i u popa, i u rabina…”.
Przygotowania idą pełną parą, aż to momentu, kiedy ktoś uzna, że role nie zostały sprawiedliwie podzielone. Staje się to pretekstem to wylania żalów i pretensji pod adresem współmieszkańców. Raz wypowiedzianych przykrych słów nie da się cofnąć, konflikt pomiędzy wyznawcami trzech religii narasta i wszyscy zaczynają patrzeć na siebie wilkiem. Na murach świątyń pojawiają się obraźliwe hasła, jedynie dzieci nadal bawią się ze sobą, choć i one zauważają, że ich świat się zmienia. Pewnego dnia postanawiają uciec z Szatumi  w poszukiwaniu lepszego  świata, gdzie dorośli się nie kłócą. I wtedy dochodzi do tragedii…
Dopiero ona na powrót  jednoczy mieszkańców. Czy jednak wyciągną z tego jakąś naukę?


Taka jest treść kolejnej sztuki Marcina Kobierskiego przygotowanej przez naszą grupę. Wielu widzów uważa, że to najlepszy z naszych wspólnych dotychczasowych projektów. Zresztą, tak jest za każdym razem...
Na pewno, jak każde dzieło Kobierskiego, jest to spektakl niezwykły. Z akcją rozgrywającą się w dwóch światach: bo to i realia prowincjonalnego  Szatumi, i starożytny Egipt (choć dzięki zabiegom reżysera nie do końca starożytny) z przygotowywanego przez mieszkańców przedstawienia. Ale czy ktoś spodziewałby się przebojów zespołu  Boney M. towarzyszących kolejnym scenom? No, a Kobierski na taki właśnie pomysł wpadł!  A nam teraz wydaje się, że żadna inna muzyka absolutnie nie pasowałaby tak dobrze do tego spektaklu.

Próby były trudne, bo mieliśmy bardzo mało czasu. W całości zagraliśmy „7.15 do Karim” jakieś 5 razy przed premierą, wliczając w to próbę generalną. Przed nami jeszcze dwa spektakle – w niedzielę 1 grudnia o 15.30 i 17.30. Powinny być najlepsze, bo do tych pięciu „pełnych przebiegów” możemy teraz doliczyć osiem spektakli, które zagraliśmy do tej pory. A gra nam się coraz lepiej. Znajdujemy w sobie coraz to nowe emocje, coraz lepiej wczuwamy się w role. Aż żal, że już zmierzamy ku końcowi.

Serdecznie zapraszamy wszystkich, którzy jeszcze nie widzieli naszego przedstawienia, albo chcą je zobaczyć raz jeszcze. Mamy nadzieję, że skłoni ono do refleksji nad przeróżnymi podziałami, kłótniami, konfliktami  w naszym społeczeństwie, które często wynikają z urażonych ambicji, chęci narzucania swojej woli innym, udowadniania, że „moja racja jest bardziej mojsza”. I być może sprawi, że uświadomimy sobie, że niekoniecznie musi dojść do tragedii, żebyśmy zdali sobie sprawę, jak ważne jest pojednanie, zgoda, tolerancja, szacunek dla drugiego człowieka.

Świetne zdjęcia z prób z przedstawienia zrobił nam jak zwykle Staszek Kaczmarczyk – niech będą zachętą do wybrania się w niedzielę do trzebińskiego Sokoła.









































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz