niedziela, 16 listopada 2014

I po premierze

            Wczoraj, 15 listopada 2014 roku na deskach trzebińskiego Sokoła pokazaliśmy po raz pierwszy "Jasne Światło". Kolejny niezwykły spektakl, oparty na historii Błogosławionej Chiary Luce Badano, która swoje dziewiętnastoletnie życie zakończyła nie tak dawno - w 1990 roku.
Każdy bez problemu może znaleźć z sieci więcej informacji o Chiarze, która działała w ruchu Focolari. Marcin Kobierski postanowił pokazać historię jej życia, choroby i odchodzenia przez pryzmat codzienności niewielkiego włoskiego miasteczka Sassello , z którego pochodziła.
Mamy więc całą galerię postaci począwszy od opóźnionego w rozwoju Francesca i jego matki, poprzez dwóch przyjaciół - Luigiego i Alberto, którzy za nic w świecie nie przyznają się do tego, jak wiele znaczy jeden dla drugiego, Lili - "fankę" Marylin Monroe, która się na nią nie tylko stylizuje, ale próbuje żyć jak jej idolka, miejscowe dewotki, kelnerkę, która ciągle żałuje, że nie skorzystała z szansy poślubienia bogatego Amerykanina, koleżanki ze szkoły Chiary, lekarzy i pacjentów ze szpitala, gdzie leży chora na nowotwór kości Chiara, niewidomego, który po śmierci Chiary ma "dostać" jej rogówki, miejscowego księdza, aż do gromadki dzieci, którym "przewodzi" Francesco.
Są też rodzice Chiary, którzy 11 lat czekali na przyjście na świat swojej jedynaczki. A teraz muszą zaakceptować jej śmierć. Tak - zaakceptować, bo Chiara właśnie tego pragnie. Każde swoje cierpienie ofiaruje Jezusowi i cieszy się, że już wkrótce pójdzie do nieba. I chce, żeby wszyscy się tym cieszyli, bo ...jej pogrzeb będzie uroczystością zaślubin. Zaślubin z jej oblubieńcem - Jezusem.

W sztuce "Jasne światło" tragedia miesza się z komedią. Widzowie wiele razy wybuchali szczerym śmiechem, a wychodząc... mieli łzy w oczach. To jest to mistrzostwo Marcina Kobierskiego, który doskonale wie, że w życiu tak już jest - obok spraw bardzo smutnych, czasem wręcz tragicznych są zdarzenia zabawne, pełne humoru.
Jak  się nie jest krytykiem teatralnym, trzeba poprzestać na tej króciutkiej, pobieżnej analizie sztuki - jedno jest pewne: dostarcza ona wielu wzruszeń (nie tylko w kontekście historii bł. Chiary) i na pewno skłania do refleksji nad życiem każdego z nas. I nad relacjami, jakie mamy z innymi ludźmi. I nad tym, że czasem tak niewiele trzeba, żeby je poprawić...

A wracając do premiery: sala dosłownie pękała w szwach. Jak zwykle niektórzy musieli siedzieć na tzw. dostawkach. To dla całej grupy i reżysera ogromna radość i satysfakcja, że te poniedziałkowe popołudnia i wieczory, często "wyrwane" bliskim i rodzinie, nie poszły na marne.
Dzisiaj były kolejne dwa spektakle. Na następne zapraszamy jeszcze 22,23 i 30 listopada - zawsze o godz. 15.00.










                                                        




    (zdjęcia autorstwa p. Moniki Smółki i p.Marleny Janus-Jazgar)

Ogromną niespodzianką dla grupy była obecność przedstawicieli katowickiej grupy Focolari, którzy przekazali nam list od rodziców Chiary! Dużo ciepłych i pięknych słów skierowanych specjalnie do nas! A sami członkowie Focolari stwierdzili później, że widzieli już wiele spektakli opartych na życiu Chiary, ale to przedstawienie było niezwykłe - właśnie przez to, że nie było smutne i pokazywało wiele aspektów życia, mimo, że ogniskowało się przecież na historii Chiary...

wtorek, 11 listopada 2014

zmiana koncepcji...

     Takie stroje mieliśmy jeszcze tydzień temu. Na pierwszej próbie ze światłem, w którym to świetle (nie tylko jasnym zresztą) okazało się, że Reżyser nie jest do końca zadowolony z tego, co sam wymyślił ...w kwestii strojów. Totalna zmiana. Tu ostatnia (chyba, bo to nigdy nic nie wiadomo) okazja do zobaczenia nas w "zgaszonych" barwach w obiektywie Moniki Smółki.






















"Kochani, strzeliliśmy sobie samobója... Wszystkie stroje do wymiany."

sobota, 1 listopada 2014

Jak to z tymi strojami jest

Jak? Zazwyczaj tak, że Marcin po którejś tam próbie pisze do nas maila, w którym opisuje, jak sobie wyobraża nasze stroje i na kolejną próbę, przynosimy swoje "propozycje". On też przynosi - całą masę rzeczy, które tak miksuje z tym, co my mamy, aż w końcu powstaje kreacja, która Go zadowala;) Zdarza się i tak, że trzeba coś specjalnie uszyć lub przerobić. No i czasem jest też tak, że to Reżyser siada do maszyny do szycia;)) Bo to, że sam goni po second handach i chińskich marketach to już nikogo nie dziwi...





















Powyższe zdjęcia zrobił nam pan Staszek Kaczmarczyk przed i na próbie 27 października. Więcej